17 stycznia 1947 roku w dzierżoniowskim więzieniu stracono dwóch żołnierzy Armii Krajowej – Jerzego Kaszyńskiego i Jerzego Pizło.
Obydwoje działali w podziemiu zarówno podczas II wojny światowej, jak i w późniejszym okresie reżimu komunistycznego. Egzekucja tej dwójki to tragiczne wspomnienie na kartach historii dzierżoniowskiej.
Jerzy Kaszyński urodził się w sierpniu 1915 roku w Jarondowicach na kielecczyźnie. Mając 26 lat, w 1941 roku złożył przysięgę w Związku Walki Zbrojnej. Po wojnie dowodził grupą zbrojną na obszarze Wałbrzycha. W październiku 1946 roku aresztowano go i osadzono w więzieniu. Z początkiem grudnia tego samego roku został skazany na śmierć, wyrok wykonano miesiąc później nie pozwalając mu nawet na spotkanie z żoną przed śmiercią.
W tym samym czasie, co Kaszyński, skazany został Jerzy Pizło. Urodzony w grudniu 1922 roku również na kielecczyźnie, ale w Końskich, był żołnierzem AK działającym tamże. Po wojnie walczył w oddziale Kaszyńskiego. Został skazany i zginął tego samego dnia, co dowódca.
Istotnym jest wspomnieć, iż miesiąc później, 19 lutego stracony został również Mieczysław Jeruzalski, żołnierz AK urodzony w październiku 1926 roku w Kłodzie Dużej na Podlasiu. Przynależał do oddziału „Czarnego Olka”, a po 1945 roku działał na terenie Dolnego Śląska w ramach organizacji niepodległościowej „Wolność i Niezawisłość”. Okoliczności jego śmierci są jeszcze bardziej tragiczne ze względu na to, że stracono go na kilka dni przed planowanym złagodzeniem wyroków.
Cała trójka bardzo długo czekała na sprawiedliwość. Dopiero III RP przyniosła rehabilitację sądowniczą, a 2011 rok symboliczny pochówek i uroczystości upamiętniające wraz z odsłonięciem obelisku. Niech pamięć o bohaterach walki o wolną Polskę nigdy nie zginie.